Istnieją ludzie, którzy z lubością i niebotyczną pewnością swych kompetencji, są stale gotowi śpieszyć na „ratunek” w każdej nieomal sytuacji.

Mają ugruntowane zdanie na każdy temat i zawsze gotową diagnozę sytuacji, którą obdarzają swoje otoczenie, niezależnie, czy są o to proszeni, czy nie.mépris

Nie posiadają pełnego wglądu we wszystkie fakty składające się na dane zdarzenie (któż z nas ma?), gotowią jednak oręż, aby wygrać dla nas tę bitwę: objaśnić, objawić, nazwać i podać jedyną przyczynę i najlepsze rozwiązanie: ?powinnaś po prostu…?, ??dlaczego nie spróbujesz?, ?posłuchaj, ja wiem co ci pomoże…?

To niezwykle męczące, gdy osoba nie mająca wiele wspólnego z naszym światem, nie mająca dostępu do naszego wnętrza, wie lepiej niż my sami co się z nami dzieje i jest przekonana o posiadaniu doskonałego antidotum na nasze zmartwienia.

Przecież ?to umysł kreuje świat wokół nas i nawet jeśli stanęlibyśmy tuż obok siebie, na tej samej łące, moje oczy nigdy nie ujrzą tego, co widzą twoje?? – napisał George Gissing.

W terapii jest rzeczą pewną, podstawową i kluczową  przekonanie, że każdy człowiek nosi w sobie odpowiedzi na wszystkie pytania. Każdy z nas jest najbardziej kompetentnym ekspertem w swojej własnej sprawie. Dobry terapeuta potrafi tak pokierować procesem samoodkrywania, abyśmy natrafili na potrzebne nam rozwiązania i dotarli do odpowiedzi na nurtujące nas pytania.

Nawet mając za sobą lata zgłębiania prawideł działania ludzkiej natury, należy zachować zdrowy dystans, bo w sytuacji gdy uwierzymy, że wiemy wszystko,  zamkniemy się na poznanie prowadzące do prawdy.

We wszystkim, co się wokół nas dzieje zawarte są tysiące bitów informacji i tylko niewielka ich część ma szansę dostać się do świadomości ludzkiej. Przyczyna jest oczywista ? proces uwagowy, który ma ograniczone zdolności przetwarzania informacji.

Eksperyment A. Hastorfa i H. Cantrila pokazał w jaki sposób ludzie postrzegają świat. Dzieje się to przez pryzmat ich własnych schematów ? dróg na skróty w pojmowaniu świata.

Studentom uniwersytetów Darthmouth i Princeton pokazywano mecz pomiędzy drużynami, które reprezentowały te właśnie uczelnie. Badacze prosili o zanotowanie liczby przewinień na boisku (gra była dość brutalna). Kiedy porównywano dane uzyskane przez badanych z każdego z uniwersytetów, okazało się, że wyniki były tak różne, jakby widzowie oglądali całkiem inne mecze.

Wyniki badań potwierdzają fakt, że ludzie spostrzegają rzeczywistość, każdy na swój własny sposób, wykorzystując do tego wspomniane schematy. Dzięki nim możemy przetwarzać to co się dzieje szybko, niemal automatycznie ? tym sposobem możemy zaoszczędzić czas i energię.

Jak łatwo jest wówczas podsumować, przykleić etykietkę i zamknąć sprawę bez uświadomienia sobie, że możemy być na drodze do wydania opinii czy sądu mającego niewiele wspólnego z prawdą.

Jednak tego faktu ? omylności i niedostatecznej wiedzy aby wydać wyrok, lub udzielić jedynej słusznej rady, nie chcą przyjąć do wiadomości wszechwiedzący ? ci z patentem na całą mądrość świata.

Nieczuli na logikę argumentacji, potrafią obalić każdy kontrargument, bo wiedzą lepiej.

Dlaczego ludzie tak uparcie bronią swojej prawdy, niezależnie od stopnia prawdy w prawdzie?

Odpowiedzi może nam udzielić L Festinger w swojej teorii dysonansu poznawczego.

Co się dzieje w sytuacji gdybyśmy jednak skłonni byli przyznać przed sobą samym, że racji nie mamy, a fakty wcale nie są takimi, jakimi widzieć je chcemy?

Cóż, nikt nie lubi myśleć o sobie, że jest niemądry, niekompetentny lub niemoralny.

Jedną z pierwszych ludzkich potrzeb jest szukanie samopotwierdzenia, tak we własnych oczach jak i w oczach świata.

To nieprzyjemne napięcie, które powstaje, gdy słyszymy, że ktoś kwestionuje nas w naszym działaniu, to właśnie dysonans, zdefiniowany przez L. Festingera jako niezgodność naszych własnych przekonań na temat nas samych czy też świata z przekonaniami innych ludzi.

Odczuwamy więc zatrważający niepokój, gdy orientujemy się, że przekaz, jaki otrzymujemy od ludzi wokół nie współgra z naszymi przekonaniami. Sytuacja taka jest zagrożeniem dla poczucia stabilizacji i spokoju, które tak cenimy.

Wszystko więc, co miesza nam szyki i podkopuje samoocenę musi być przerobione tak, aby nie było zagrażające.

Dlatego pamiętajmy, że niekoniecznie te złote rady, którymi jesteśmy przysypywani przez wszechwiedzących mają rzeczywiście służyć nam.

A jeżeli wejdziemy w dyskusję, pełni dobrej wiary, że spróbujemy jakoś to wyjaśnić i wytłumaczyć, to czy mamy szansę znaleźć porozumienie z naszym wszechwiedzącym oponentem?

Bądźmy przygotowani na to, że im bardziej sensownych argumentów dostarczymy naszemu przeciwnikowi, tym bardziej wzbudzimy w nim dysonans, bo ujawnimy, że nie jest on tak blisko prawdy jakby chciał.

Warto również wspomnieć o teorii podtrzymania poczucia własnej wartości Tessera, która również okazuje się bardzo pomocna w rozumieniu relacji międzyludzkich.

Teoria ta mówi o istnieniu 3 kluczowych czynników, kształtujących relacje międzyludzkie (wszystkie są związane ze zjawiskiem dysonansu).

Dla człowieka jest ważne jak wykonuje zadania w porównaniu do innych ludzi, jak bliskie ma relacje z osobą, z którą się porównuje  oraz jakie znaczenie dla spójności jego Ja ma porównywana dziedzina.

Przyjrzyjmy się każdemu z tych aspektów w oparciu o przykład. Jeżeli jestem dobrym (w mym własnym mniemaniu) programistą, ale mój kolega, biurko obok radzi sobie jednak trochę lepiej, to porównanie to wywoła u mnie nieprzyjemne napięcie i dyskomfort. Niestety przebywanie w blasku chwały jego sukcesów odbiera mi radość i poczucie własnej wartości, nie sprzyja to budowaniu stabilnego Ja.

Jeśli chodzi o bliskość kontaktu: w sytuacji, gdy spokrewniona ze mną osoba, dajmy na to, moja siostra, zaczyna spełniać się w dziedzinie, która ma dla mnie znaczenie i zakładam, że przynieść by mogła również mnie wiele satysfakcji (powiedzmy, skończyła studia na kierunku, który zawsze był bliski memu sercu), to aby zredukować niewygodę sytuacji mogę albo po prostu rozluźnić kontakty, albo też zmienić znaczenie obserwowanych faktów ( ten programista wcale nie jest taki dobry, ma po prostu szczęście, a dziedzina wiedzy, którą ona zgłębia nie jest wcale taka interesująca jak kiedyś mi się wydawało).

I jeszcze jeden stary jak świat sposób na zredukowanie dysonansu, a jest to ni mniej ni więcej tylko tzw krecia robota.

Temu kto jest nam jak kamień w bucie możemy po prostu podstawić nogę, udzielić szczerej ?złotej? rady albo zadbać o czarny PR dla niego. Oczywiście, vice versa, recepty na życie, które chciał nie chciał, otrzymujemy od życzliwych, mogą być niczym innym jak próbą utrzymania przez nich spójnego Ja.

Skomplikowane są relacje międzyludzkie, bo często podszyte mechanizmami, o których nie mamy pojęcia.

Badania pokazują, że jeśli osiągasz wyższy poziom wykonania w zakresie jakiejś dziedziny rozpoznawanej jako kluczowa dla kogoś, to spodziewaj się, że nie będzie ci łatwo. Uniknięcie konfliktów z członkami rodziny czy współpracownikami może okazać się niemożliwe.

Dlatego uważajmy na złote rady od wszechwiedzących, przepuszczajmy je przez gęste sito zdrowego rozsądku i nie dajmy się zagnać w kozi róg tylko po to aby pomóc im zredukować dysonans.