Ostatnio dość często spotykam się z sytuacją, kiedy rodzice słysząc o tym, że ich dziecko źle się czuje, a być może cierpi na depresję, najpierw nie dowierzają, aby za chwilę z wielką siłą i determinacją odrzucić całkowicie tą informację. Po momencie zawahania i konsternacji pojawia się złość: ale jak to, ona ma przecież wszystko, a ja ciężko pracuje na to, żeby ona miała!

Ale jak to?

Jak on mi może to robić? Nie wie jak ja miałam w życiu i wyrosłam jakoś na ludzi!

Opiekunowie są źli, czasem do tego stopnia urażeni personalnie, że natychmiast zabierają dziecko z terapii, właściwie zanim cokolwiek zostało zrobione 🙁

Nie mogą sobie poradzić z usłyszanymi informacjami. Odczytują je egocentrycznie, jedynie przez pryzmat własnej osoby i swojej w ich ocenie porażki, którą ponieśli jako rodzice.

Nieumiejętność uniesienia ( a przecież są dorośli, co powinno oznaczać dojrzali rozwojem, bogaci o doświadczenia życiowe ) przez opiekunów tej sytuacji odbija się zazwyczaj w niedalekiej przyszłości na młodym człowieku i jego poziomie funkcjonowania, na jego dobrostanie psychicznym.

No bo utwierdzony taką rodzicielską postawą młody człowiek ( że w życiu najważniejsze są spójne, atrakcyjne fasady dla świata), ma sporą szansę  wycofać się z relacji i zmagać się z buzującymi wewnątrz emocjami zupełnie sam.

Taki stan może grozić katastrofą!

To nie jest żadne rozwiązanie!

Krytykujemy styl na Insta – kolorowo i bezproblemowo i dobrze! Mamy rację.

Bo to nie jest prawda!

Życie takie nie jest!

To ułuda!

To nie jest dobre!

Każdy człowiek, czy duży czy mały potrzebuje przyzwolenia ( nie rodzimy się z nim, tylko dostajemy, lub nie od bliskich ) na bycie czasami słabym, nieudolnym, niechętnym, pełnym wątpliwości.

Taki właśnie jest w swej istocie człowiek.

Raz mądry, raz bez jednej sensownej myśli w temacie.

Raz silny, raz słaby niczym nieopierzony kurczak.

Raz uchachany, raz z potokiem łez niczym Niagara.

Tak właśnie ma być!

Tak często mówicie: „ właściwie to nic się nie stało i sam nie wiem skąd te głupie łzy, dlaczego mi smutno?”

Łzy są dobre, niech sobie płyną, jeśli jest na nie czas.

Mówi się „ ekspresja lub depresja” co znaczy ni mniej ni więcej tylko fakt, że wobec blokady wyrażania tego co naprawdę czujemy może pojawić się na horyzoncie widmo depresji.

Depresja nie jest zła sama w sobie.

Nie trzeba jej zaprzeczać.

Mówi nam bowiem coś bardzo ważnego: każe się zatrzymać i odpocząć, pomyśleć, dać sobie uwagę!

Mamy naprawdę ciężkie czasy, wiem co mówię i cały optymizm nie zniweluje wagi doświadczeń, jakim podlegamy.

Covid i związana z nim polityka, podejmowane oddziaływania zablokowały skutecznie konieczne dla właściwego rozwoju młodych ludzi kontakty z rówieśnikami. 

Jeśli ktoś ma nieco słabszą konstrukcję psychiczną, jest bardziej wrażliwy, więcej przeżył jego stan nie sprzyja radzeniu sobie z tymi wszystkimi wyzwaniami (jak choćby nauka zdalna) .

Mnóstwo młodych ludzi oddzielonych od świata ekranem komputera popada w marazm, odrętwienie i coraz trudniej im wyjść ze swoich bezpiecznych pokojów do prawdziwego, realnego życia.

Bo prawdziwe życie jest tam, poza murami, gdzie świeci słońce i pada deszcz i można tego doświadczyć naprawdę!

Szkoła to też teraz teren sapera, nie jest wcale bezpiecznie.

Nauka tego wszystkiego, co jest prezentowane na lekcjach jest według tego co mówią młodzi kompletnie pozbawiona sensu, bo z tego nie da się w życiu skorzystać.

Poniekąd mają tu swoją rację.

Wielu z nich nie widzi czemu ta wiedza ma służyć: aż ocenom? Tylko ocenom?

A co z życiem?

Co ze współczesnym myśleniem, które musi zostać zmienione, bo świat zmienił się diametralnie!

Kto podejmie się dyskusji w temacie?

Nauki?

Bycia mentorem?

Pamiętajmy, że nie każdy młody ma szansę przegadać wątpliwości w domu ( niestety ☹)

Tym bardziej dużo zależy od nauczycieli.

Teksty:”nie uczycie się, jesteście dno i wodorosty „ naprawdę niczemu nie służą, bo wszystkim nam jest ciężko na nauczaniu zdalnym!

W takich sytuacjach alternatywą staje się internet, portale społecznościowe. Niosą ze sobą inną jakość ale też i masę zagrożeń.

Po pierwsze jesteś stale na widoku: łapka w górę, łapka w dół, więc musisz się starać!

Lans, hejt, hipokryzja, konkurencja.

Sprzedawanie wizerunku po foto shopie i od tego uzależniona samoocena.

Czego uczy?

Ano tego, że taki jaki jesteś nie nadajesz się, musisz się trochę podrasować!

No i to zamknięcie w czterech ścianach, co wobec starego absurdu: nie można biegać ani szybko chodzić na przerwach jest już w ogóle przeciw zdrowemu rozwojowi. ( wiem, wiem, tamto miało tylko na celu bezpieczeństwo fizyczne całkowicie zapominając jaką zbawienną rolę dla psychę ma ruch ).

Czyli najpierw lekcje online, potem kontakty towarzyskie online i wiecznie niezadowoleni rodzice, bo „ ty tam ciągle w tych internetach !!!

No i wobec tego wszystkiego nasza – dorosłych bezradność, bo tak, bo to ogromnie trudny czas i jeśli nic nie zmienimy w swojej postawie, rozumieniu świata i działaniach to czarno to widzę.

Żyjemy stale, od roku, w poczuciu jakiegoś tam zagrożenia, niewiadomej , a przecież mamy wszyscy ograniczoną wytrzymałość.

Stale zmieniają się obostrzenia, dostajemy sprzeczne informacje: szczepionki zabijają, szczepionki ratują życie, maski są potrzebne, maski są dla idiotów, nie można spotykać się w grupach powyżej 5 ciu osób ale są i  wyjątki.

Obraz świata formowany przez media, polityków, wpływowych tego świata wypacza się z dnia na dzień coraz bardziej.

Żyjemy w nieprzewidywalnym matrixie.

Jesteśmy totalnie skołowani.

Jak długo tak damy radę?

W cieniu bliższej lub dalszej zapaści, totalnej katastrofy?

Wszystkim ciężko, wszyscy czujemy. Jedni mają bardziej dojrzałe inni mniej mechanizmy obronne.

Co dalej?

Jeśli macie wątpliwości to doskonale, bo to początek drogi.

Jeśli chcecie zmiany, to wspaniale, znaczy, że rozważacie.

Dobre rozmowy dają początek nadziei na lepsze, prawdziwsze. AP