Kiedy nadchodzi moment totalnego przeciążenia umysł wkłada swoje ciężary w ciało.
A co to w ogóle znaczy?
Ano emocje, które nieodkryte i nieprzepracowane buzują pod powierzchnią
zaczynają robić nam krecią robotę, warunkują bowiem nasze zdrowie.
Wszystko co odczuwamy w odpowiedzi na kontakt ze światem, ludźmi ale też ze
sobą samym nie znika ot tak, nawet po tym jak przestajemy dany stan odczuwać,
ale…
Wiele z odczuwanych emocji jest zdecydowanie nieprzyjemna, dlatego bronimy się
jak możemy od konfrontacji z nimi.
Nikt przecież nie lubi żeby bolało.
Niestety zakopanie odczuwania głęboko nie rozwiązuje wcale sprawy.
Nieoczyszczona rana jątrzy się, co może doprowadzić do przykrych skutków.
To tak jak z próchnicą.
Trzymanie popsutego zęba to spore ryzyko, bo nie dość, że nie naprawi się on w
cudowny sposób sam, a raczej jego „popsucie” będzie postępowało, to dodatkowo
zainfekuje swoim stanem zapalnym inne układy organizmu.
Stąd objawy w ciele, które ciężko zdiagnozować, a które po prostu jednak są .
To fakt.
Emocje napędzają człowieka, są sterem dla naszego postępowania, determinują
funkcjonowanie i samopoczucie.
Ale co, jeśli nie mamy pojęcia co to takiego nami kieruje ?
Jesteśmy w kompletnym mętliku, pomieszaniu.
Nie mamy pojęcia co, skąd i dlaczego, a funkcjonowanie w takiej niepewności nie
należy na pewno do przyjemności, bo to raczej przewidywalność przynosi spokój i
poczucie bezpieczeństwa.
No więc dlaczego bronimy się przed kontaktem z napędzającymi nas emocjami?
Ano można się ich bać i nie chcieć ich, szczególnie wówczas kiedy nie potrafimy ich
kontrolować.
Wtedy jawić się mogą jako potężna trudna do okiełznania siła.
Może więc całkiem zasadne jest trzymanie ich na krótkiej smyczy?
Ale czy to rozwiązuje sprawę? Jedynie na krótko.
Niestety nie jesteśmy w życiu uczeni jak się z emocjami obchodzić, jak je odkrywać,
nazywać, co z nimi robić?
Wiedza w tym temacie jest dosyć świeża i całkiem niedawno zaczęliśmy przykładać
wagę do rozwoju inteligencji emocjonalnej.
Kolejną trudnością jest przekaz społeczny promujący silnych ludzi sukcesu. Takich
którzy są pewni swego i nie obnoszą się z wątpliwościami na jakikolwiek z tematów.
Nie mazgają się.
Bycie twardzielem i ekspertem – to właśnie się liczy.
A jednak wiedza na temat wnętrza człowieka i samoświadomość to poważne
narzędzia do odkrywania swojego miejsca w świecie.
Nie da się ich przecenić.

Odczucia z ciała mogą tu być dla nas cennym drogowskazem i warto być na ten
przekaz uważnym.
Nie bez przyczyny mówimy, że „ coś mamy na wątrobie” albo „pęka nam głowa” czy „
boli serce”. Tak właśnie przemawia do nas ciało, które jest nierozłącznie związane z
psychiką. Szukanie diagnozy złego samopoczucia z wyłącznie medycznego punktu
widzenia pozbawia nas cennej wiedzy jaką mamy sami o sobie. Wiedzy z „pierwszej
ręki” bo każdy z nas jest najlepszym specjalistą od samego siebie.
Słuchajmy zatem przekazu z ciała, co ono nam mówi?
To zestaw cennych informacji co się dzieje, czego nam trzeba, nad czym się
pochylić?
Osoby, które cierpią powinny w pierwszej kolejności zadbać o własne wnętrze,
zarówno fizyczne jak i psychiczne – holizm zapewnia nas przecież o nierozerwalnym
połączeniu pomiędzy psyche i soma, a zatem leczenie jednego w oderwaniu od
drugiego jest pozbawione sensu.
Każde odczucie ma jakiś przekaz i daje nam cenną informacje o nas samych.
Złość dodaje energii w pokonywaniu przeszkód, informuje nas o niewygodach, o
czymś krzywdzącym, na co nie ma w nas zgody. Tłumienie jej i nie pozwalanie sobie
na jej wyrażanie to prosta droga do wielu poważnych chorób somatycznych.
Smutek to potrzeba zatrzymania, zaopiekowania się sobą, zwolnienia aby nabrać
siły.
Zaprzeczanie im nie prowadzi do niczego dobrego, a bieg jakim dla wielu jest życie
niestety powoduje, że wcale nie chcemy się nad tymi odczuciami zastanowić.
Myślę, że trzeba świadomie się przyglądać temu co nam w duszy gra. To niezwykła
wiedza, która może pracować zdecydowanie na korzyść każdego z nas.
Osoby ze schematem trudności w wyrażaniu emocji mają wiele trudności w
obszarze tworzenia relacji, mogą mieć problem z autentyczną bliskością.
I tu pojawia się potrzeba odkopania tego cośmy dawno zagruzowali.
Sięgnięcia do przeszłości.
Nie zapomnijmy o tych nieszczęsnych chorobach psychosomatycznych.
Otyłość, choroby skórne, problemy z obszaru astmy, nerwowe kaszle i słaby żołądek. Co za tym stoi?
Emocje zamknięte w objawy, bo ciało pamięta każde przeżycie, każdą traumę,
choćbyśmy jej nie dopuszczali z całej siły do świadomości.
I tu jest miejsce na terapię, bo do tego właśnie ma służyć terapia.
Uczy nas rozpoznawać swoje stany wewnętrzne, przyglądać się swoim odczuciom,
myślom.
Analizować je, przekształcać jeśli jest taka potrzeba, a wszystko w imię lepszego
samopoczucia.
Zadbajmy o siebie, o psychikę i o ciało, aby służyły nam jak najlepiej przez całe
życie.
Skarb terapii to wartość nie do przecenienia.
Dlaczego?
Ano dlatego że sami często działamy na autopilocie i nie potrafimy obiektywnie i bez
dobrego przewodnictwa przyglądać się temu co w nas pracuje.
Czy we właściwy sposób postrzegamy rzeczywistość?
Jaką mamy tendencję do myślenia o sobie o świecie?
Celem pracy nad sobą będzie możliwość podjęcia świadomego wyboru w życiu, który
często może być pozorny z uwagi na schematy w jakich funkcjonujemy, a których już
kompletnie nie dostrzegamy.
Czy zatem warto?

Bez wątpienia warto.