Okres wakacji sprzyja  spędzaniu czasu na dworze. Korzystamy z pogody, grzejąc się w promieniach lipcowego słońca, które napełnia nas dobrą energią i siłą do działania, której warto nazbierać przed jesiennymi słotami. Wobec ogromu możliwości spędzania wolnego czasu latem pod gołym niebem mamy mnóstwo możliwości do poczynienia fascynujących i dających do myślenia obserwacji dotyczących istoty ludzkiej.

I oto patrzę właśnie na zniecierpliwionego, młodego tatę, który coraz bardziej natarczywie popycha swojego małego, pucołowatego synka w kierunku grupki szalejących na brzegu morza rówieśników. Grupa obrzuca się na przemian błotem i ochlapuje wodą. Jest krzykliwie radosna. Ojcu się podoba, małemu zdecydowanie nie. Zatem ojciec raz po raz popycha dzieciaka w stronę szalejących chłopaków. Trzeba było by być ślepym, aby nie widzieć, że mały zupełnie nie chce włączyć się do zabawy. Opiera się jak może i stara ominąć blokujące mu drogę ucieczki nogi ojca, które nieuchronnie, krok za krokiem przybliżają go do dzikiej grupy. Fakt, że dla postronnego obserwatora, może wydawać się, że dzieciaki bawią się doskonale. Jednak chłopiec nie jest w nastroju, żeby się do grupy przyłączyć. Może to obecna chwila, a może uwarunkowania osobowościowe powodują, że chce się wycofać, a konfrontacja z naciskającym ojcem przerasta jego możliwości poradzenia sobie. Rozpaczliwie rozgląda się za wybawieniem. Matką? Próbuje ominąć blokujące go nogi ojca, jednak bezskutecznie. Wreszcie w akcie desperacji naciera na opiekuna, próbując zaatakować go „z byka” i pokonać blokadę jego nóg. Ojciec sprytnie, w ostatnim momencie uskakuje na bok i mały całym impetem uderza, lądując buzią w piachu. Chłopcy bawiący się w wodzie na moment przestają i zwracają uwagę na głośny śmiech dużego faceta z małego. Też zaczynają się śmiać. Mały ma zasypaną buzie piachem, który powoli rozmywają kapiące z oczu łzy. Próbuje się otrzepać i przy aplauzie radosnego rechotu odchodzi z opuszczoną głową, jak najdalej od tego miejsca. Jego ojciec śmieje się chyba najgłośniej. Pewnie chce zrekompensować sobie nieudolność dzieciaka, który swoją postawą nie sprostał jego oczekiwaniom. Nie przystąpił do szalonej chłopackiej zabawy, a potem wycofał się jak pies z podkulonym ogonem. Dzieciak na pewno zapamięta tą lekcję do końca życia. Ojciec, chociaż śmieje się głośno, to ewidentnie jest mu nie w smak. Oto przecież jego potomek, na jego oczach poniósł sromotną porażkę. Uciekł z pola bitwy. Nie skorzystał z okazji, która dla każdego prawdziwego faceta byłaby szansą dla udowodnienia swojej wartości. Porażka.

Cóż, nie każdy z nas ma takie same predyspozycje do zaistnienia na forum grupy. Co więcej nie każdy czas jest ku temu sprzyjający.

Zjawisko nieśmiałości ma wiele odmian, a ujawnia się zazwyczaj w sytuacjach kontaktu społecznego, wobec konieczności zaistnienia wśród innych ludzi.

Nieśmiałość to stan niepewności i zawstydzenia, który dosłownie wiąże nam ręce, pęta nogi i knebluje usta, tym samym blokuje możliwość podejmowania jakichkolwiek kontaktów międzyludzkich. Może się objawiać zarówno zahamowaniem procesów psychicznych, ich zwolnieniem, jak i wzmożonym pobudzeniem. Jednak obydwie te formy utrudniają znacznie nawiązanie kontaktu z otoczeniem.

Skąd się bierze nieśmiałość?

Jest to niewątpliwie forma obrony człowieka przed otoczeniem, jak i nim samym. W sytuacji, gdy nie jesteśmy pewni swego i tego, jak nas przyjmie otoczenie, wolimy wycofać się, niż ponieść klęskę na oczach publiki. Jeśli jesteśmy zbyt krytyczni względem siebie i mamy obawy przed prezentacją na zewnątrz, wolimy pozostać w ukryciu, bo tak jest bezpieczniej.

Nieśmiałość może przybierać różne formy. Może być chwilowa. Taka zdarza się każdemu z nas w sytuacjach nowych, niesprawdzonych, kiedy nie jesteśmy zbyt pewni swego. Może być przejściowa i związana z dynamiką rozwoju psychicznego, w którym następują okresy, kiedy zdanie otoczenia na nasz temat liczy się bardziej, niż nasze własne przekonania. Może również, niestety, przyjąć formę trwałą, kiedy nie zostaje właściwie przepracowana w młodym wieku. Wówczas potrafi poważnie skomplikować nasze życie i utrudnić interakcje z ludźmi.

Warto pamiętać, że nieśmiałość powoduje specyficzne zakłócenia w sferze postrzegania. Osoba nieśmiała jest wyczulona na sygnały z otoczenia, które interpretuje zazwyczaj w sposób dla siebie niekorzystny i dlatego wymaga wsparcia w korygowaniu samoorientacji oraz podjęcia pracy z emocjami, aby ułatwić jej pokonanie barier w kontaktach z otoczeniem.

Pamiętajmy, że dziecku nieśmiałemu jest trudniej niż innym zawierać nowe znajomości i jest odcięte od czerpania satysfakcji ze spędzania czasu z grupą. Chciałoby nie raz włączyć się w działania rówieśników, ale jest to dla niego, bez właściwego wsparcia, po prostu nie możliwe. Trzeba tu niezwykłej delikatności dorosłych, aby nie narzucać, nie zmuszać, nie przełamywać jego słabości na siłę, gdyż w ten sposób odniesiemy wręcz przeciwny wynik i pogłębimy wycofanie i zamknięcie w sobie.

Dzieciom nieśmiałym trudniej bronić swoich praw, wyrażać opinię na forum, toteż niełatwo im istnieć w grupie rówieśniczej. Ma to zasadnicze znaczenie w klasie, czy grupie przedszkolnej, gdzie trzeba umieć walczyć o swoje, o siebie.

Nieśmiałość powoduje, że inni nie są w stanie odkryć naszych mocnych stron, za które mogliby nas lubić i podziwiać.

Nieśmiałe dziecko jest z reguły przewrażliwione na punkcie swojej własnej osoby i zbyt wiele, z tego, co dzieje się wokół niego odnosi schematycznie do siebie. Czyjś śmiech, komentarz, gest, zawsze są odnoszone do własnej osoby i zawsze mają wydźwięk niekorzystny. Powoduje to stan chronicznego napięcia, który nie sprzyja dobru psychicznemu i jest dla młodego człowieka bardzo obciążający. Wieczne oczekiwanie na pejoratywną ocenę otoczenia skutkuje w zmęczenie, izolację , samotność, a nawet depresję.

Behawioryści są przekonani, że dzieci nieśmiałe nie zdołały po prostu przyswoić sobie umiejętności społecznych, niezbędnych w kontaktach z innymi ludźmi. Początek dla podatności na krytyczną ocenę społeczną może mieć miejsce w najbliższym otoczeniu, kiedy dziecko jest zawstydzane przez krewnych czy opiekunów, w przedszkolu i szkole za swą nieudolność. Efektem może być wykształcona postawa nieśmiałości, która skutkuje w zmiany fizjologiczne organizmu. Będą to więc trudności w publicznym wypowiadaniu się, kiedy stale napięte mięśnie klatki piersiowej i ściśnięta krtań i więzadła głosowe nie pozwalają dobyć głosu, zmieniaj jego ton i artykulację. Pojawia się drżenie rąk, zmęczenie, rumieniec, nadmierna potliwość – wtórne problemy, tworzące zaklęte koło, z którego samo dziecko nie ma szansy się wydostać. Dodatkowo towarzyszące mu poczucie, że nie spełnia oczekiwać Pani w szkole czy przedszkolu i rodziców, którzy chcieliby oklaskiwać jego sukcesy, a nie patrzeć na porażki.

Pamiętajmy, że to co można wówczas zrobić, to wykonanie pracy nad obniżeniem lęku i podwyższeniem samooceny i umiejętności radzenia sobie w sytuacjach społecznych.

Niezastąpiony jest dobrze dobrany trening relaksacyjny, który pomoże obniżyć chroniczne napięcie ciała.

Nie ignorujmy i nie wyśmiewajmy nieśmiałości, bo jest ona poważną przeszkodą dla funkcjonowania dziecka w społeczeństwie. Ma również swoje odbicie w tym, jak działa ono poznawczo. Powoduje uczucie pustki w głowie i niezdolności do logicznego wypowiadania się, co może stwarzać pozory, że dziecko jest mniej zdolne i inteligentne, niż jest w rzeczywistości.

Wspierajmy zatem mądrze nasze niezbyt pewne siebie dzieci, szczególnie w momentach, kiedy rozpoczynają nowe etapy w życiu. Kiedy wchodzą po wakacjach w grupę przedszkolną, czy w nową szkołę, klasę.

Nie wyśmiewajmy, nie zawstydzajmy, nie krytykujmy.

Nie popychajmy na siłę w stronę grupy. To krecia robota, da więcej złego niż dobrego, a im samym jest i tak już dość ciężko.

Wspierajmy mądrze. Postawmy na profesjonalne wsparcie, kształtowanie osobowości, które pozwoli doścignąć bardziej pewnych siebie rówieśników oraz cieszyć się akceptacją i należnym poczuciem sukcesu.

Z serdecznymi pozdrowieniami dla wszystkich nieśmiałych, introwertycznych i wycofanych oraz ich najbliższych. Stawiajcie na mądre budowanie wewnętrznej siły Waszych dzieci, a przy odpowiedniej pracy zapewnicie im efektywną realizację celów rozwojowych i … życiowych!