lili las 8Psychologowie – Ed Diener, Robert Emmos, Randy Lavsen i Sharon Griffin opracowali Skalę Zadowolenia z Życia, dzięki której możemy dowiedzieć się na jakim miejscu plasuje się nasze samozadowolenie.

Wystarczy ustosunkować się do 5 stwierdzeń, wykorzystując skalę odpowiedzi od 1 do 7.

Owe twierdzenia to:

– moje życie pod wieloma względami jest bliskie ideału

– jestem zadowolony z warunków mojego życia

– dotychczas osiągnąłem wszystko co jest dla mnie ważne

– gdybym miał szanse przeżyć moje życie jeszcze raz, zrobiłbym to tak samo i nic bym nie zmienił

Jeśli udało Ci się uzyskać maksymalny wynik 28 – to gwarancja satysfakcji absolutnej. Wynik poniżej 14 sugeruje natomiast, że nie jesteś zadowolony ze swojego życia i potrzebujesz zmian w trybie natychmiastowym.

I co wtedy możesz dla siebie zrobić?

S Lyubomirsky w swoich badaniach nad subiektywnym doświadczeniem szczęścia ustaliła, że mamy do dyspozycji pewne działania, które pozwolą nam zwiększyć poziom odczuwanej,  życiowej satysfakcji.

Po pierwsze postarajmy się więc zwrócić uwagę na wdzięczność względem losu i tego co nam niesie. Jeśli pozwolisz sobie na odczucie wdzięczności względem świata za wszystko, czym Cie obdarował doświadczysz lepszego samopoczucia i znacznie mniej będą dotykać Cię gniew, złość, niechęć.

Pamiętajmy też, aby mądrze ustalić swoje życiowe cele, tak aby działać zgodnie z tym co dla nas naprawdę ważne, z naszym życiowym credo.

Działanie wbrew sobie, a zgodne jedynie z oczekiwaniami społecznymi i konformizmem, na dłuższą metę skutkuje jedynie w wyczerpanie naszych zasobów zdrowotnych, zmniejszenie witalnych sił organizmu.

Warto „chwytać dzień” i czerpać radość z codziennego, wspólnego istnienia. Zatrzymać się, aby delektować się chwilą, dostarczać sobie prostych przyjemności: być z bliską osobą, rozmawiać. Nie zabierać sobie dobrego, czułego dotyku. To są właśnie rzeczy, które powinniśmy hołubić i dbać o nie, bo jest to sposób na ładowanie życiowych akumulatorów. To motor napędzający ludzkie działania. To najlepsza inwestycja, bo w siebie, w swoją siłę.

Praktyki duchowe, niezależnie od wyznawanej religii, zawsze będą wzmacniały w nas poczucie sensu istnienia i odwiecznego porządku świata. Tym sposobem możemy również uzyskać dystans do swoich życiowych potknięć i porażek.

Nie bez znaczenia jest również dbałość o ciało, w jego fizycznej odsłonie. Ćwiczenia fizyczne, medytacja, masaż oraz traktowanie swojego ciała z miłością i uważnością odbijają się zdecydowanie na naszej psychice i ogólnym poczuciu dobrostanu.

Trening w radzeniu sobie z trudnościami, poprzez mądre rozpoznanie sytuacji. Kiedy jeszcze walczyć, a kiedy po prostu odpuścić i dać za wygraną są również nie do przecenienia. Powoduje to, że mądrze gospodarujemy swoja życiową energią. Wiemy jak długo walczyć z przydarzającymi się przeciwnościami, a kiedy po prostu bardziej opłacalne jest odejść i porzucić zmagania.

Umiejętność nie trzymania urazy jest również niezmiernie ważna. Jeśli nie potrafimy lub nie chcemy odciąć się emocjonalnie od tego co nas trzyma w przeszłości, pozostajemy niejako zamrożeni, w tym co było, mamy wówczas związane ręce i nic nie możemy uczynić aby pójść w przód ku zmianie.

To czego nie chcemy zapomnieć blokuje nas w rozwoju i zdecydowanie obniża nasz stan emocjonalny.

Badania pokazały również, że życzliwość, z jaką odnosimy się do ludzi, bardzo polepsza nasze własne samopoczucie. Czułe gesty i ludzkie, serdeczne odruchy względem świata naprawdę wracają, choćby pod postacią lepszego samopoczucia.

Warto również świadomie zająć się ruminescencjami, czyli uporczywym rozpamiętywaniem, zamartwianiem się.

Kiedy zaczniemy z uwagą przypatrywać się własnym myślom, będziemy mieli zwiększoną szanse kontroli, względem tych niechcianych, przez które jesteśmy dręczeni.

Martin Selligman – psycholog, twierdzi, że podstawą dla zdrowego, życiowego optymizmu są ” nie pozytywne frazesy, ani nawet wyobrażenia zwycięstw, ale sposób myślenia o przyczynach tego, co nam się przytrafia”.

Jest to pewna cecha osobowości, która jest określana jako styl wyjaśniania – atrybucji, tego, co się nam w życiu zdarza.

Ten styl wyjaśniania kształtujemy w życiu od wczesnego dzieciństwa i częściowo przejmujemy go od naszych najbliższych dorosłych. Jednak, jeśli nasz styl atrybucji jest dezadaptacyjny, możemy świadomie starać się go zmienić i możemy dokonać tego na wiele sposobów. Możemy więc nauczyć się znajdować pozytywne aspekty każdej sytuacji. Np. chciałabym spędzać z nim więcej czasu, wbrew ograniczeniom jakich musimy przestrzegać, ale… i tak strasznie się cieszę, że go mam, bo z nim życie smakuje inaczej.

Warto również polubić się takim jakim się jest, wraz ze wszystkimi niedoskonałościami (przecież mamy do nich prawo).

Optymizm pozwala nam zachować wiarę, że niezależnie od tego, co nas spotka zawsze jest duża szansa, że sobie z tym wszystkim poradzimy.

Postarajmy się również pamiętać o uśmiechu i o tym aby być dla siebie dobrym, żeby czasem zdobyć się na rozpieszczający gest względem siebie. Może będzie to długa kąpiel, może kieliszek ulubionego wina, tulipany w wazonie, a może pyszny posiłek celebrowany z drogą osobą? Mamy wiele możliwości, wystarczy zastanowić się chwilę.

I koniecznie… patrzmy z wiarą i ufnością w przyszłość, niby dlaczego miałoby się nam nie udać?

Przypomnijmy sobie o swoich pragnieniach.

Jakie miałeś marzenia?

Pamiętasz jeszcze?

A może właśnie teraz wymarzysz sobie nowe?

Śmiało…

Pamiętajmy, że najważniejsze w życiu jest samostanowienie – decydowanie o sobie i wiara w to, że mamy wpływ na własne wybory, na swoje życie.

Masz jedno, jedyne życie, tu i teraz, wykorzystaj je koniecznie, nie odkładaj go na jutro.

Jeśli pozostaniesz uśpiony w codziennej rutynie i pogrążysz się w maraźmie wtedy naprawdę nic się nie zmieni, odwagi….

Warto na koniec przypomnieć słynny eksperyment M Selligmana badający zjawisko wyuczonej bezradności. Poddawał on zwierzęta działaniu impulsu elektrycznego – nieprzyjemnego doznania, którego część z nich mogła uniknąć, a część nie. Zwierzęta z grupy, które pozbawione były możliwości wpływu na sytuacje, w której przebywały stawały się wraz z upływem czasu coraz bardziej bierne i bezradne. Traciły wszelką inicjatywę. Nie widziały już szansy na zmianę swojego położenia. Na dłuższą metę taki stan stagnacji skutkował w trudności w koncentracji, deficyty kognitywne w zakresie uczenia się i myślenia, a one same były coraz bardziej apatyczne i niezainteresowane jedzeniem, piciem, aktywnością seksualną, cierpiały na zaburzenia snu. Co więcej, w sytuacji gdy zostały otwarte drzwi klatki, w której zwierzę było przetrzymywane nie wykazywało ono już chęci ucieczki! Całkowicie traciło wolę walki i życia, a po jakimś czasie umierało.

Jaki z tego wniosek?

Aby nigdy, przenigdy nie poddawać się przeciwnościom losu.

Aby wytrwale walczyć o siebie, o swoje prawo do szczęścia i samorealizacji, o poprawę swojej sytuacji, o swoje marzenia.