„Gdy ogarnia cię złość, wówczas zaczynasz wierzyć, że twemu nieszczęściu winien jest kto inny. On lub ona – czynisz ich odpowiedzialnymi za twoje cierpienie. Patrząc głębiej jednak być może dostrzeżesz, że ziarno złości tkwi w tobie samym i jest główną przyczyną twojego cierpienia.”Thich Nhat HanhRoad rage 2

 

Złość jest częścią życia każdego z nas, to całkiem naturalne odczucie, które pojawia się wtedy, gdy coś lub ktoś staje na drodze naszym planom, zagrażając porządkowi naszego świata.

Pełne życie ludzkie to też mierzenie się ze złością, ważne tylko abyśmy nie dali jej zdominować naszych myśli i działań.

Rzecz w tym, aby nauczyć się żyć ze złością, nie udawać, że nas nie dotyka, że jej nie doświadczamy i że to nie nasz problem, ale aby nauczyć się złość nazwać i oswoić, tak aby nie niszczyła i nas samych i innych istot.

Tym co liczy się naprawdę jest Twoje życie, tu i teraz, w tej chwili, to wszystko co Cię spotyka, czego doświadczasz, co zmieniasz swą obecnością.

Złość jest intensywną emocją, która zazwyczaj nastawia nas na działanie w celu usunięcia przeszkody. Gniewne myśli napędzają odreagowanie i wyrzucenie z siebie tego, co odczuwamy.

„Akceptuj ze spokojem to czego zmienić nie możesz, miej odwagę dokonać zmiany, która jest w Twoim zasięgu i obyś potrafił odróżnić jedno od drugiego.”

To mądre słowa, ale wcielenie ich w życie może być nieco skomplikowane.

Z zapanowaniem nad niszczącymi efektami złości nie jest tak, że masz nagle stać się łagodnym barankiem beznamiętnie żującym trawę, nie, ale na pewno warto świadomie wybierać kierunek swojego postępowania oraz koncentrować swe działanie na tym co naprawdę ważne.

Złość przynosi szybkie efekty pod postacią działania, które czasem może wydawać się wręcz automatyczne i oderwane od rzeczywistości.

Dlatego proponuję zebrać siły i wyśledzić gdzie nas prowadzi złość? (i na ile ten cel jest różny od tego, do którego zdążam)

Jak wobec tego zabrać się do procesu oswajania złości, aby nad nią zapanować, aby nie pozwolić jej zapanować nad nami?

Przede wszystkim więc należy się jej przyjrzeć, zbadać jakie uczucia idą z nią w parze (bez polemizowania z nimi i bez formułowania krytycznych ocen).

Najlepiej przyjąć postawę czujnego i współczującego obserwatora samego siebie.

To właśnie współczucie jest kluczem do celu, dzięki niemu cenimy dobro, tak własne jak i innych. Współczucie oczywiście nie jest tożsame z negowaniem tego czego doświadczyliśmy. Nie chodzi o to, aby zaprzeczyć, że spotkała nas z czyjejś strony krzywda czy niesprawiedliwość. Chodzi o to, aby nie podsycać w sobie złości, nie pozwolić jej rosnąć, tak aby zajmowała coraz większy obszar naszych myśli i uczuć, aby napędzała nasze czyny.

To prawda, doznałeś krzywdy.

To boli.

Ale lepiej dla Ciebie samego jeśli nie pozwolisz sobie na umacnianie złych zamiarów i złorzeczenia względem swych krzywdzicieli.

Dlaczego?

Bo to prosty sposób do utrzymania stanu wewnętrznego napięcia, poczucia krzywdy i nieszczęścia.

Czy to rzeczywiście stan, jakiego pragniesz dla siebie?

Mściwe myśli i chęci natychmiastowego odwetu są jak pogoda, ulegają ciągłym zmianom.

Jeżeli jako uważni obserwatorzy pozwolimy sobie na przyjrzenie się co robi z nami złość zyskamy chwilę na podjęcie decyzji, aby, być może, nie postępować tak jak dyktuje nam chęć zemsty.

Nie dajmy się ponieść fali złości.

Przypomnijmy sobie osobiste doświadczenia w związku z odczuwaną złością (któż z nas ich nie ma?)

Czy danie upustu złości, odreagowanie dotychczas dawało nam oczekiwany skutek?

Ulgę i powrót harmonii?

Czy wybuchy złości nie zrujnowały niczego w nas samych lub w otaczających nas ludziach?

Weźmy pod uwagę, że uwolniona złość raczej nie pozostanie bez reakcji osoby, ku której została skierowana. Niestety tak to działa.

Negatywna energia rodzi nie inną odpowiedź, następuje eskalacja.

To nieprawda, że odczuwamy ulgę po tym jak damy swoim emocjom upust.

To nie dlatego czujemy się lepiej że oddaliśmy, bo nas zabolało.

To czas powoduje, że czujemy ulgę.

Po pewnym czasie człowiek zawsze się uspakaja.

Złość jako stan umysłu, polegający na trwaniu (a nawet podsycaniu) złej woli, oparty na osądzaniu innych ludzi jest toksyczna, tak dla umysłu jak i ciała.

Jeżeli postrzegasz kogoś jako źródło Twego cierpienia, automatycznie stawiasz się w roli ofiary, od której niewiele zależy ( może jedynie zemścić się i nakręcić tryby machiny: kogo bardziej zaboli i czyje będzie na wierzchu).

Jeżeli zobaczysz, że masz wybór aby się od złości odseparować poczujesz się sprawczy, od Ciebie będzie zależało jak tę sytuację rozwiążesz.

Nie możesz sprawić by inni się zmienili, by Cię nie denerwowali, ale możesz zmienić swoją percepcję i reakcję.

Naucz się monitować co dzieje się z Twoim ciałem, gdy ogarnia Cię fala złości: jak zmienia się oddech, bicie serca, co dzieje się z postawą Twojego ciała, czy czujesz gdzieś napięcie , może gorąco?

Teraz kolej na myśli : przypatrz się im (choć czasem to niezła gonitwa).

Nie oceniaj!

Nie rób krytycznych podsumowań!

Nie wyciągaj wniosków!

Pozwól im płynąć, biec, popatrz co niosą.

Spróbuj być ze swym ciałem w kontakcie.

Wyrównaj oddech i wsłuchaj się w siebie.

Kiedy pierwsza fala złości mija spróbuj zastanowić się co ją wywołało: jakie poprzedzały ją słowa, zachowania, myśli. Bądź raczej obserwatorem niż głównym bohaterem w przedstawieniu pod tytułem „złość”.

Złoszcząc się na to, co dzieje się nie po Twojej myśli wzmacniasz tylko w sobie iluzoryczną wiarę, że zmiana powinna zajść w otaczającym Cię świecie i ludziach, abyś Ty mógł poczuć się spokojny i szczęśliwy.

Jeżeli oczekujesz tego rodzaju zmian, to nie łódź się, że kiedykolwiek nadejdą.

Trudno jest wygenerować zmiany w samym sobie,  jak zatem można chcieć być odpowiedzialnym za zmiany w innych ludziach?

Jeżeli jesteś przekonany, ze złoszczą Cię inni ludzie, że to oni są przyczyną Twej agresji i swym działaniem próbujesz to zmienić, to oszukujesz się podwójnie, że masz prawo zmieniać i kontrolować innych ludzi, bo są przyczyną Twoich problemów.

To droga, na której osiągniesz jedynie frustrację i opór ze strony tych, od których oczekujesz zmiany.

Jedyne na co masz wpływ to Twój sposób reagowania na sytuacje. Możesz pociągać jedynie za sznurki sterujące Twoim życiem, inne próby to strata czasu i siły.

Możesz wybrać jak Ty reagujesz na własne myśli i emocje.

Możesz skupić się na sferach własnego życia, w których wysiłek rzeczywiście się opłaca i można coś zdziałać.

Możesz doskonalić się w podejmowaniu słusznego wyboru, gdzie ulokować swoje zaangażowanie.

Tylko Ty jesteś odpowiedzialny za to co przeżywasz. Obwinianie innych nie odwróci tego, co Ci się przytrafiło, nie odwróci biegu wydarzeń, nie zabierze bólu i żalu.

Weź więc za siebie odpowiedzialność i stań się pierwszym orędownikiem zmiany, bez bezsensownego oczekiwania aż zmienią się inni i tym samym przestaną Cię denerwować.