Tak naprawdę miała na imię Małgosia, ale przedstawiała się jako Meg. Małgosia była w jej mniemaniu absolutnie dla niej nieodpowiednia, zbyt plebejska. A Meg, cóż, trzeba było przyznać, że nie była zwyczajna i nie sposób było przeoczyć jej wejścia do sali wykładowej. Zawsze odszykowana od stóp do głów. Zawsze na nogach szpilki, zawsze spódnica lub sukienka przed kolana. Na długich tipsach lśniły feerią barw tęcze cyrkonii, a każdy palec błyszczał w objęciu wymyślnego pierścionka. Smuga mocnych zdecydowanych perfum ciągnęła się za nią, znacząc szlak, którym szła.F60.4

Robiła wrażenie, a w swoim mniemaniu była urocza, przesłodka i zabójczo atrakcyjna. Szła nieśpiesznie, zawsze odrobinę spóźniona, na tyle aby dobrze zaaranżować wielkie wejście i sprawdzić kątem oka czy zrobiła wrażenie.

Koleżanki zastanawiały się, o której ona musiała wstawać, aby zdążyć się odszykować tak, jakby niejedna z nich odszykowała się na własny ślub? To było bez znaczenia, bo, tak naprawdę ona bezustannie stąpała po ślubnym kobiercu, biorąc ślub z życiem.

Swojego męża poznała bardzo szybko, zaraz na pierwszym roku studiów i po kilkumiesięcznej znajomości, która według Meg była „szalona i zabójcza”, pobrali się. Jednak związek ten znudził ją nadzwyczaj szybko, a zapewnienia jej męża o jej atrakcyjności przestały jej wystarczać. Z wiecznie rozbieganym wzrokiem, badającym reakcje publiczności na swoje kolejne wielkie wejścia, była nieco męcząca, szczególnie dla damskiej części widzów jej kosmicznego przedstawienia.

Ten wyraz twarzy, z wiecznie rozchylonymi lekko ustami i szeroko otwartymi oczami był dla koleżanek zbyt nachalnym i oczywistym przekazem, natomiast męska część publiczności była pod niekłamanym wrażeniem. Jej sztuczne zainteresowanie każdym samcem w zasięgu wzroku stało się nudne, dlatego nie miała przyjaciółek, nie było w jej życiu miejsca na głębsze relacje. Wszystko czym się otaczała było sztuczne, pozorne i plastikowe. Jednak ona sama była przeświadczona o wielkiej wartości i głębi więzi z ludźmi i postrzegała je jako znacznie bliższe niż były w rzeczywistości

Mocno afektywne zachowanie Meg, spojrzenia rozdawane spod długich sztucznych rzęs wywiodły na manowce i zgubiły nie jednego amatora jej wdzięków.

Bo zabawa dla Meg trwała do momentu, w którym ośmielony powłóczystym spojrzeniem i błyszczącymi rozchylonymi usteczkami amant chciał się posunąć do skonsumowania apetycznego, przyznać należy, kąska. Wtedy natychmiast się obrażała i wycofywała, bo nie była przecież ” taką kobietą”.

Potrzebowała tylko uwagi i adoracji. Mógł to być naprawdę każdy, nie była wybredna, listonosz, profesor na egzaminie czy podstarzały teść.

Kiedy jednak zainteresowanie otoczenia, nie daj Boże, zawłaszczył inny obiekt, czuła się zaraz nieswojo, troszkę rozżalona, obrażona i niedoceniona.

Dawała jasny komunikat prowokacji seksualnej, skierowany do każdego mężczyzny. Wypowiadała się nad wyraz swobodnie. Te wszystkie „niegrzeczne” anegdotki i dowcipy kreowały wokół niej atmosferę ciężką od pożądania i obietnicę seksu.

Wiara w nieodparty urok kazała jej ubierać się nad wyraz niestosownie nawet kiedy szła do osiedlowego śmietnika. Choć należy przyznać, że niejeden mężczyzna obdarzony powłóczystym spojrzeniem myślał, oglądając się za nią „co za kobieta”.

A ona, cóż, żyła jak towar wiecznie wystawiony na sprzedaż, uzależniona od potwierdzania swojej wartości w oczach wszystkich mężczyzn tego świata. Jedyny cel życia – zyskanie aprobaty.

Jeżeli zdarzyło się, że wyczuła obojętność, to zwiększała wysiłki po stokroć aby zwrócić na siebie uwagę, aby uwieść, aby rozkochać.

Niestety cały ten blichtr był przykrywką dla przerażającej pustki, która od zawsze czaiła się wewnątrz Meg. Nie było możliwości, aby zaskoczyła rozmówcę abstrakcyjnym rozumowaniem, zresztą te ciężkie rozmowy natury egzystencjalnej były nie dla niej.

Lekko unosiła sie nad ziemią, jak motyl. A czy motyl jest zobowiązany do refleksji nad sobą i światem? Więc, nie bez wdzięku, umykała ciężarom egzystencji, zostawiając za sobą puste portfele amantów, złamane obietnice i niespełnione męskie fantazje.

* opis objawów został stworzony na potrzeby tego artykułu, jakakolwiek zbieżność z osobą realną jest całkowicie przypadkowa

Diagnoza: F60.4 – osobowość histrioniczna

 

Fakty:

  • Hiperseksualność, wg Reicha jest główną cechą definicyjną tego typu zaburzenia, a niekończące się uwodzenie jest obroną przeciwko lękowi i pustce
  • Demonstrowany do świata ogromny potencjał seksualny jest jedynie pozą, w sytuacji, gdy ktoś zapragnie odpowiedzieć na nadawany sygnał seksualnej dostępności wywołuje obrazę i ucieczkę
  • Seksualizacja relacji jest sposobem samopotwierdzenia, dlatego z uporem jest realizowana wciąż na nowo
  • Badania przeprowadzone przez Hurlberta pokazały, że osoby histrioniczne w porównaniu z grupą kontrolną osób zdrowych, wbrew prezentowanemu do świata przekazowi, cechuje niechęć do seksu, znacznie obniżony poziom libido, częstsze dysfunkcje związane z orgazmem. Jednak we własnej ocenie ich możliwości seksualne są znacznie większe niż reszty społeczeństwa
  • W ujęciu psychodynamicznym bazą dla tego zaburzenia ( które częściej występuje u kobiet) jest źle rozwijająca się relacja z matką w dzieciństwie.   Chłód i emocjonalna niedostępność matki, powodują, że dziewczynka zwraca się w relacji ku ojcu, gubiąc się pomiędzy budowaniem porozumienia na linni ojciec – córka, a mężczyzna – kobieta. Uwodzicielskie wątki relacji w zderzeniu z brakiem przyzwolenia na ekspresje erotyczną stanowią bazę dla wszystkich relacji damsko – męskich w przyszłości. Uwodzenie bez osiągnięcia seksualnego spełnienia – sztuka manipulacji seksualnością.