Psychologia odnosząc się do władzy wskazuje, że jej posiadanie pozwala kreować rzeczywistość, tak, aby była zgodna z naszymi oczekiwaniami i nam przychylna.

W celu osiągnięcia korzyści stosujemy więc wydzielanie i blokowanie zasobów dla naszych podwładnych, a tym samym zapewniamy sobie, że zatańczą dla nas tak jak im zagramy.

Premia, intratna delegacja? Bardzo proszę, ale… jedynie dla wybrańców.

Dobrze mieć władzę.

Kto jej popróbował i poznał smak nie będzie chciał jej oddać łatwo.

Toteż istnieje całe mnóstwo sprytnych trików, które osoba u władzy może stosować, aby jak najdłużej pozostać na tronie.

Tak miło być przecież ważnym, mieć patent na mądrość tego świata i widzieć skupione spojrzenia audytorium, trwającego w oczekiwaniu na jedno Twoje słowo.

Ludzie posiadający władzę nie mają ani czasu ani chęci aby poznać swoich podwładnych, bo i po co? Przecież wiedzą wszystko aż nazbyt dobrze, to ich się słucha, ich się ogląda. To nie oni oglądają i nie oni są od słuchania. Bo i po co? Patent na rozwiązania ( oczywiście doskonałe ) już jest. Teraz trzeba tylko skrupulatnych i nieproblemowych realizatorów tej jedynej, niepodważalnej wizji.

Władza więc, w celu oszczędnego gospodarowania czasem dość często posiłkuje się stereotypami, które gwarantują poczucie, że coś się wie, że rzeczywistość jest znajoma i uporządkowana, że ma się na nią rozwiązania i nie trzeba marnować wkładu sił własnych, aby ja zbytecznie rozkminiać. Potrzebujemy przecież jedynie poczucia bezpieczeństwa,a nie najprawdziwszej prawdy, bo kto miałby na odkrycie jej czas i chęć?

Łatwo ocenić drugą osobę na bazie stereotypu. Tak też robimy.

Jednocześnie w sposób bezkompromisowy realizujemy własne cele, bezkrytycznie eksponując zachowania nieakceptowane społecznie.

Władza chętnie i z lubością będzie więc prezentować otoczeniu swoje emocje, szczególnie te nieprzyjemne. Swoje znudzenie tematem i rozczarowanie rozmówcą, jeśli prezentuje inny niż najlepszy pogląd na daną sprawę ( najlepszy = ten, który jest wymyślony przez władcę ).

Osoba, mogąca się poszczycić posiadaniem władzy nad innymi będzie często i chętnie zabierała głos, a treść tego, co będzie miała do powiedzenia niekoniecznie będzie na tyle wartościowa, żeby wypowiadać ją głośno, ale cóż, kto ma władzę, ma również audytorium!

To właśnie dlatego, słyszysz go, pomimo że drzwi od jego biura są zamknięte, no i zdecydowanie za głośno opowiada kolejny raz tą starą anegdotę na korytarzu.

Osoba, której udzielono uprawnień do zarządzania innymi może dążyć usilnie do ich kontrolowania w celu trzymania towarzystwa w szachu, żeby tylko nikt nie odważył się być wolnomyślicielem! Patent na najlepsze rozwiązania już jest!

Nie trzeba tu myślących, na dodatek po swojemu!

Zespól to monolit i wszyscy działamy w imię jednej prawdy, która już została objawiona!

Tendencja do stereotypizacji jest oczywiście bardzo krzywdząca dla kogoś, kto jest traktowany w ten sposób. Polega ona na stosowaniu znacznie uproszczonych osądów względem kogoś lub czegoś z przekonaniem, że zna się doskonale istotę rzeczy.

Osoba obdarzona władzą w gruncie rzeczy nie chce tracić czasu na wnikliwe poznawanie innych ludzi. Jej pokłady uwagi, są przede wszystkim skupione na…sobie i właściwie niewiele czasu pozostaje, aby przyjrzeć się innym. Z resztą, kto chciałby tracić na nich czas, czy są w ogóle tego warci?

Stereotyp jest w tym wypadku niezwykle wygodną, oszczędną poznawczo bazą – kotwicą dla poczucia, że zna się drugą osobę bez zbytniego trwonienia na nią czasu.

Władza jest niewątpliwie związana z aktywnością osoby o wysokim statusie zawodowym, aktywnością większą, niż ta, którą przejawiają podwładni. Właśnie dlatego przełożony uzurpuje sobie prawo, aby mówić głośniej, przerywać innym i publicznie podważać ich zdanie czy kompetencje.

Szef może też pozwolić sobie na publiczne okazanie niezadowolenia, pogardy dla innych oraz ich sposobów działania. Pozwala sobie też, na wykonywanie większej liczby gestów niż podwładni oraz częstszy grymas na twarzy – trzeba zaznaczyć swoje niezadowolenie i zniechęcenie.

Wyniki badań nad wpływem władzy na ekspresję ( La France. Banaji, Keltner, 2003 ) jasno pokazują, że osoby u władzy znacznie chętniej prezentują swoje negatywne emocje, typu: niezadowolenie, złość, wstręt. Pozwalają sobie też z dużo większą łatwością na krzywdzenie innych oraz publiczną krytykę oponentów. Demonstrują też zachowania postrzegane jako niegrzeczne w rozumieniu społecznym. Mogą np. unikać stania w kolejce ( przecież ich obowiązują inne prawa ), nakładają sobie więcej na talerz i zostawiają resztki oraz okruchy tam gdzie siedzieli.

Osoby ze świadomością posiadania władzy lubią również zawłaszczać przestrzeń publiczną. Żywią po prostu przeświadczenie, że należy się im więcej niż innym. A konwenanse nie są dla nich. Władczy szef to osoba, która bez zbędnych skrupułów wejdzie w twoją przestrzeń prywatną; zajmie ci krzesło lub bez pytania siądzie za twoim laptopem. Co więcej, zrobi to demonstracyjnie, z wyrazem twarzy sugerującym absolutny brak skrupułów i akceptacji na sprzeciw.

Osoby posiadające władzę często i chętnie korzystają ze sposobności, aby podkreślić przepaść dzielącą je od reszty społeczeństwa. Dlatego, tak a nie inaczej urządzone biuro; fotel szefa i twoje krzesło – jesteś tylko petentem, są ustawione w odpowiedniej odległości, czuj przepaść kolego!

Fizyczny dystans pomiędzy ludźmi, którzy wchodzą ze sobą w interakcję, jest również zasadniczy. Odległość ta maleje wraz ze wzrostem stopnia zażyłości osób. Dla kontaktów publicznych jest to odległość około 3.5 metra. Dla społecznych od 3.5 do 1.2 metra. Kontakty osobiste każą utrzymać odstęp w granicach 1 – 0.5 metra, a intymne to 0.5 metra albo mniej.

Osoby ze świadomością, że posiadają władzę chętnie skrócą ten dystans, chętniej zbliżą się do innych ludzi, podczas wymiany zdań.

Zaaranżują też przestrzeń w sposób, który podkreśli ich domniemaną wyższość nad innymi. Podczas spotkania z radością zajmą miejsce dobrze wyeksponowana, u szczytu stołu, tak, aby miał oko na wszystko i tak, aby mógł być „na świeczniku”/

Sposobów, na podkreślenie swojej wyższości jest wiele. Można z nich korzystać do woli, jeśli istnieje taka potrzeba.

Mówi się, że dobry manager zarządza swoją osobowością, a szacunek podwładnych zapewniają kompetencje dla sprawowania swojego stanowiska oraz przestrzeganie zasad szacunku dla innych ludzi, pomimo że są jedynie podwładnymi.

Ale co jeśli kompetencji brakuje?

Wtedy poczucie własnej wartości jest poważnie zagrożone.

Wtedy trzeba sięgać po wszystkie wspomniane triki, które pozwolą podbudować tron.

Wszak trzeba się jakoś ratować!

Ratować koronę!

Wbrew perfekcyjnemu scenariuszowi działania, są pewnie chwile słabości, kiedy pojawia się myśl; „ a co jeśli nie jestem właściwą osobą na właściwym miejscu?”

Jak się wówczas ratować?

Uciekać?

Dymisja wchodzi w grę?

Nigdy w życiu. Do tego trzeba być bardzo silnym człowiekiem, któremu nie potrzeba tytułów, aby się docenić i mieć o sobie dobre zdanie.

Jeśli samoocena nawala, dymisja byłaby jedynie ucieczką i podpisaniem się pod stwierdzeniem, że nie byłem właściwą osobą na właściwym miejscu.

No to jak się ratować?

Zawsze można jeszcze umocnić tron!

No i oczywiście trzymać pospólstwo na odległość kija, niech znają swoje miejsce.

Gdyby, nie daj Boże udało się im podejść bliżej tronu, mogliby zobaczyć niepewność i lęk w oczach władcy!

No to…

Sio! Sio stąd!