Każdy człowiek ma na swoim życiowym koncie niejeden moment, kiedy wydawało się, że to już koniec, że doszliśmy do momentu, z którego nie ma wyjścia, bo nasze naturalne zasoby i posiadane możliwości są niewystarczające do przeciwstawienia się napotkanym zdarzeniom.Fotolia_27930066_XS glog
Kryzys powoduje oczywiste cierpienie, komplikuje nam życie i utrudnia zdobycie wyznaczonych celów.
Nie dla każdego wydźwięk tej samej sytuacji kryzysowej będzie jednakowy. Zależy to od posiadanych zasobów, sposobu postrzegania rzeczywistości i oceny możliwości poradzenia sobie, również oparcie w bliskich osobach jest nie do przecenienia.
Jeżeli stanęliśmy oko w oko z trudnymi zdarzeniami, które zdają się nas przerastać, a jedynym sprzymierzeńcem w walce z trudnościami chcemy mianować mijający czas, to istnieje spora szansa, że w przyszłości doświadczymy zaburzeń w obszarach emocjonalnym, poznawczym i behawioralnym.
Mogą więc to być niespodziewane eskalacje nieprzyjemnych uczuć:  złości albo strachu, w sytuacjach zupełnie nieadekwatnych znaczeniowo. Jakkolwiek odmienne byłyby uderzające w nas uczucia, to niewątpliwie jedno je łączy: będą silne i nieprzyjemne. Jednak emocjonalne odreagowanie, choćby poprzez niekontrolowaną eksplozję uczuć jest znacznie bardziej korzystne niż zamknięcie się w sobie i utrzymywanie pozorów opanowania i kontroli.
Jeśli chodzi o obszar poznawczy, to efekty przeżytej traumy mogą wpływać na sposób myślenia w celu przetworzenia i poukładania świata, a przede wszystkim tego co się nam przytrafiło. W tym zakresie dużo zależy od dostępnych nam schematów, którymi posługujemy się na codzień w postrzeganiu świata. Jeśli zwykliśmy interpretować doświadczenia będące naszym udziałem, w sposób z natury optymistyczny (jakoś to będzie, musi być jakieś wyjście, trzeba po prostu wyciągnąć wniosek z tej lekcji…) to znacznie prościej przyjdzie nam odzyskać równowagę, niż gdy w naszym sposobie przetwarzania świata przeważają negatywne schematy poznawcze ? jesteśmy pesymistycznie nastawieni do świata (to już koniec, jestem załatwiony na amen, sam się o to prosiłem…).
Z kolei obszar behawioralny to cały repertuar zachowań jakie prezentujemy w odpowiedzi na zaistniałe zdarzenia. Możemy więc zacząć nadużywać alkoholu aby postarać się zapomnieć, choćby na chwilę o dręczących nas wspomnieniach, możemy w podejmowanych ryzykownych zachowaniach balansować na granicy zdrowego rozsądku w celu badania własnych granic (przeżyłem, jestem niezniszczalny, mam moc). Możemy również w sposób bardziej jawny dążyć do samounicestwienia, poprzez choćby próby samobójcze. Jest też grupa bardziej adaptacyjnych przystosowań, które mają na celu pozytywne zmiany np. wyeliminowanie tych aspektów dotychczasowego postępowania, które niekoniecznie były dla nas korzystne.

Kryzys zazwyczaj rozpatrujemy w  ujęciu 4 – fazowym (Kaplan).

Pierwszą jest oczywiście konfrontacja ze zdarzeniem ? źródłem potencjalnego kryzysu. Wyobraźmy sobie sytuację, że zostaliśmy napadnięci, co spowodowało, że zostało zaburzone nasze poczucie bezpieczeństwa, ponieśliśmy też, być może, uszczerbek na zdrowiu, a nawet nasze życie było w niebezpieczeństwie.
Tuż po zaistnieniu zdarzenia następuje uświadomienie sobie, że niestety nasze zasoby nie były wystarczające aby z sytuacją sobie poradzić i wyjść z niej obronną ręką. Sytuacja nas przerosła i chciał nie chciał trzeba się skonfrontować z własną słabością i bezradnością oraz doznaną krzywdą.

W tym czasie jest miejsce na swoiste odwentylowanie stłumionych przez pierwszy szok emocji. Możemy więc doświadczać złości na napastnika lub na siebie, że tak głupio daliśmy się zaskoczyć, że nie przewidzieliśmy zagrożenia i naraziliśmy się na doświadczoną sytuację. Jeżeli zdarzyło się, że doświadczyliśmy uszczerbku na zdrowiu może pojawić się mieszanka smutku, żalu i lęku.
Aby nie dopuścić do stanu dekompensacji i nie ulec swoistemu zamrożeniu w przeżywaniu tych emocji organizm zaraz zacznie mobilizować siły aby rozwiązać sytuację kryzysową. Mogą pojawić się więc plany ochrony zdrowia, lub plany jak w przyszłości zmniejszyć prawdopodobieństwo bycia uczestnikiem tego rodzaju doświadczeń.
Kiedy czas na zintegrowanie tego trudnego doświadczenia, które było naszym udziałem się wypełni i człowiek nie poradzi sobie z włączeniem nowego doświadczenia w bagaż swej tożsamości, a jedynie będzie bronił się poprzez unikanie trudnego tematu może niestety dojść do dekompensacji psychicznej, która może skutkować nawet w autodestrukcyjne zachowania.

Zdarza się bowiem, że nierozwiązane i nieprzepracowane problemy uaktywniają wcześniejsze doświadczenia o podobnym znaku emocjonalnych i wtedy pojawia się zagrożenie zaostrzenia destrukcyjnych reakcji.
Są więc osoby, które jedynie z leczącym działaniem czasu, wsparciem bliskich , swymi własnymi siłami przezwyciężą traumatyczne doświadczenia. Są też takie, które czują się przerośnięte rangą doznań i odczuwają bezsilność wobec kryzysu, wtedy należy skorzystać z interwencji kryzysowej, której zadaniem jest pomoc osobie w powrocie do stanu równowagi oraz przywrócenie zachwianego poczucia bezpieczeństwa.
Bardzo przydatne jest omówienie tego co się stało, jest to sposób na oswojenie sytuacji. Słowa są wspaniałym narzędziem do wydobycia z siebie zalegających emocji, a tym samym poradzenia sobie z nimi. Przepracowanie traumy zawsze zaczyna się od nieco trywialnych pytań typu „dlaczego właśnie mnie to się przytrafiło?”Spokojnie, to bardzo dobry początek. Następne pytania, które sobie postawimy będą na pewno natury już bardziej fundamentalnej, typu „co dalej?”

Strata, czy jakiekolwiek inne trudne doświadczenie mogą nam przywrócić dawno utraconą umiejętność smakowania życia na nowo.

Amerykański psychiatra Carl Simonton radzi „kradnijcie z życia ile się da, tu i teraz. Nie odkładajcie nic na potem, czerpcie radość z codziennych drobnych rzeczy”.

Bardzo istotne jest również stworzenie konkretnego planu działania z doprecyzowanymi celami. Nie chodzi przecież o to, aby nagle zmienić wszystko, ale podjąć niewielkie ale realne zobowiązania do zmiany. Pełni to niezwykle istotną rolę w kwestii poczucia na powrót uzyskiwanej kontroli nad swym życiem i sprawstwa, mającego lecznicze i umacniające psychicznie działanie.
Jeżeli skumulowane emocje powstałe w wyniku doznanej krzywdy zostaną celowo wyparte w niepamięć to w przyszłości zablokują możliwość rozwijania kompetencji radzenia sobie z przeżywaniem uczuć. Jeśli każemy sobie nie myśleć o tym co się stało, zapomnieć bez uprzedniego przerobienia i zneutralizowania to sięgamy po bardzo nieskuteczne, bo jedynie tymczasowe rozwiązanie. Umysł chcąc nas ochronić przed skutkami przeżytej traumy bardzo szybko zepchnie doświadczenia w niepamięć, ale zostaną one zapisane w pamięci ciała. Za jakiś czas być może zdarzy się, że nie wiadomo dlaczego opanuje nas ni stąd ni zowąd irracjonalny lęk albo złość w zupełnie nieadekwatnej znaczeniowo sytuacji. Będzie to znak, że ciągniemy za sobą bagaż schowanych w umyśle śladów doświadczeń silnie emocjonalnych, które zostały zablokowane, co nie znaczy zneutralizowane.
Doznana krzywda, czy strata boli i ma boleć, nie wolno temu zaprzeczać.
Człowiek jest istotą rozumną i świadomą, dlatego ma wszelkie predyspozycje aby zmierzyć się z problemem refleksyjnie.
Przeżyć, oswoić, przepracować.
Dać sobie czas na doświadczenie emocji.
Tylko od nas zależy, czy wybierzemy, być może na chwilę obecną trudniejszą, drogę próby ogarnięcia tego co się stało niż unikania konfrontacji ze wspomnieniami, które i tak będą wpływać na nasze myślenie, odczuwanie i zachowanie.

Wszystko co nam się przytrafiło może zadziałać jak kubeł zimnej wody. Nagle po złapaniu głębokiego oddechu i otrząśnięciu się na powrót wiemy co jest w naszym życiu najważniejsze.

Konfrontacja ze stratą (zdrowia, ważnej osoby) jest trudna i nieprzyjemna, bo burzy bezpieczny świat wartości każdego z nas oparty na pragnieniu sprawiedliwości i ładu w życiu.
W jednej chwili możemy doświadczyć kruchości i ulotności ludzkiej egzystencji. Jest to trudne do ogarnięcia ale nie niemożliwe. Wszystko można zreinterpretować i zneutralizować.
Zawsze, dopóki żyjemy wiele od nas samych zależy.