Nie pękaj Kubuś? – dźwięczał mu w uszach głos ojca, kiedy otrzepywał ubranie z piachu i wycierał twarz po bójce. Koleś dostał za swoje, a jak ? Sam się prosił, to ma. Teraz zwijał się z bólu pod drzewem, miał chyba wybite zęby. Kuba splunął i nie oglądając się za siebie poszedł swoją drogą. F60.2

Dopiero całkiem niedawno uświadomił sobie, że ten głos, który jak echo dźwięczał w jego głowie, te przeklęte słowa:?nie pękaj Kubuś?były słowami, które wypowiadał jego ojciec, kiedy tylko była ku temu okazja. On niby miałby pękać? W życiu! Prędzej zdechnie niż się podda. Ojciec sam był twardy zawodnik. Wszyscy w domu dobrze znali swoje miejsce. Wystarczyło, że stary spojrzał i już było wiadomo o co chodzi. A jak nie było wiadomo to lepiej było się szybko dowiedzieć. ?Co tatuś?? – Kuba podbiegał pod okno gdy tylko zobaczył, że ojciec wygląda. Zawsze mógł coś od niego chcieć i mocno się zdenerwować, jeśli Kuby nie było pod ręką. Kuba był posłuszny , do czasu, bystry też był, szybko się uczył jak się ojcu wywinąć, kiedy trzeba było mu zejść z drogi, a kiedy warto było być blisko, bo można było zyskać.

Ale któregoś razu miał już tak dość, że mu się postawił, jeden jedyny raz. Dostał takie lanie, że miał wrażenie, że tego nie przeżyje, ale nie pękł. Stał się bardziej czujny, a stresy odbijał sobie na podwórku, zrozumiał, że nie tędy droga, że ze starym jeszcze nie ma szans. Wtedy poprzysiągł sobie zemstę.

Za to ani w budzie ani na podwórku nikt mu nie podskoczył, mówili, że wdał się w ojca, że chętny do bitki, że lepiej mu zejść z drogi.
Matkę i dziadków miał owiniętych wokół małego palca, czerpał z nich korzyści do ostatniej złotówki, do ostatniego tchnienia. Był mistrzem tworzenia zamieszania i wprowadzania ludzi w błąd, tak aby odnieść z tego maksimum korzyści. Doszedł w tym do poziomu mistrzowskiego, wychowawczyni tak go żałowała gdy na potrzeby chwili wymyślał ckliwe historyjki, że stała za nim murem przez całą podstawówkę. Nie raz musiał się mocno spinać, aby nie wybuchnąć babie śmiechem w twarz, bo tak się nakręciła, że będzie go bronić. Stary, głupi rumpel.Tak, że podstawówkę przeszedł obronną ręką, miał w babie podporę, a potem to już sam dawał radę.

Zaczął szybko kombinować, kraść, miał układy w mieście, był znany. Było go stać na markowe ciuchy, żarł w Mc Donaldzie. Niechby mu kto podskoczył, albo zapytał co i jak, skąd ma, pokazałby gdzie raki zimują. Kochał to włóczenie się po nocach, wtedy osiedle, ba, całe miasto należało do niego. Wreszcie był kimś, nie szmaciarzem jak jego stary. Nikt go nie odprawiał z kwitkiem, szacun i respekt.

Ze starym zrobił wreszcie porządek, za tamto, za upokorzenia, za syf i bidę na chacie. Trafiła się okazja, los mu sprzyjał. Ojciec lubił się napić, na stare lata to już nie dużo mu było trzeba aby się ululać. Tamtego popołudnia też pochlał, zawadził się o nogę od krzesła, kiedy chciał się podnieść i runął na podłogę uderzając łbem o kant stołu. Matka była w robocie na drugą zmianę, piękna sytuacja…Stary jęczał, wołał pomocy, leżąc w szybko powiększającej się kałuży krwi. Podkręcił tylko trochę telewizor, żeby było głośniej, żeby nie słuchać jego stękania. Potem poszedł na miasto. Jak wrócił przed domem stała karetka i policja. Drzwi otworzyła mu zapłakana matka, stary nie żył, dostał na co zasłużył, swoją wypłatę.
Dziewczyn miał dużo, zawsze odpicowany, przy kasie, mógł wybierać. Tyle, że z żadną nie był dłużej. Czuł, że byłaby to oznaka słabości. Zmieniać je , to było to. Zresztą i same uciekały, wystraszone napadami jego brutalności i ciemnymi interesami. Potem, kiedy zdarzyło im się natknąć na niego niechcący na mieście czy w klubie, uciekały wzrokiem. To potwierdzało jego siłę, to było najważniejsze. Miał na mieście ksywę bullterier, lubił to jak cholera…

* opis objawów został stworzony na potrzeby tego artykułu, jakakolwiek zbieżność z osobą realną jest całkowicie przypadkowa

 

Diagnoza: F60.2 – osobowość dyssocjalna

Fakty

  • Podejście biologiczne mówi o uwarunkowaniach temperamentalnych pod rozwój tego rodzaju osobowości oraz zbyt niskim poziomie serotoniny jako przyczynie agresji, przemocy i impulsywności
  • Podejście psychodynamiczne wskazuje owładnięcie popędami id – najbardziej prymitywnej części osobowości nakazującej natychmiastową gratyfikację i zaspokojenie swoich potrzeb bez liczenia się z wzorcami funkcjonowania społecznego
  • Otoczenie staje się jedynie materiałem służącym gratyfikacji, brak poczucia winy i hamulców moralnych
  • Skorzy do kłótni, manipulujący lekceważą uczucia innych ludzi, bezczelni i brutalni wobec osób krzyżujących im plany
  • Wykorzystanie innych, przez oszukiwanie, stosowanie przymusu napełni ich dumą, celem jest kontrola nad otoczeniem dla swych własnych celów
  • Jako dzieci często narażeni na zaniedbania, wrogość i obojętność otoczenia oraz pozbawione wzorców socjalizacji w życiu dorosłym mają awersję do autorytetów i kierują się zimną kalkulacją zysków i strat traktując ludzi instrumentalnie
  • Nie potrafią kierować się w życiu niczym prócz własnymi, egocentrycznymi pragnieniami, środki psychoaktywne jako natychmiast gratyfikujące są bardzo często w użyciu