d90131f3-93d1-44de-bf64-7005ebf35a4dOd zawsze było tak, że dwie osoby wchodzące w związek, wnoszą weń pewne oczekiwania. Są to przede wszystkim nadzieje, że to będzie dobry związek, a ponoszone z jego tytułu ewentualne koszty uda się zminimalizować.

Cóż, sam początek, suto okraszony wzajemnym zauroczeniem jest jednym z przyjemniejszych okresów dla relacji dwojga ludzi. Nie darmo mówimy o „ślepej miłości”, która każe nam idealizować partnera, a już na pewno, przynajmniej przymykać oko na coś, czego widzieć w nim nie chcielibyśmy. Kiedy jednak czar pierwszych uniesień już minie, a my właśnie stoimy przed decyzją, aby wreszcie nasz związek ugruntować, musimy skonfrontować się z wieloma kwestiami, chciał nie chciał, będącymi źródłami potencjalnych nieporozumień. Pojawiają się więc lawinowo kluczowe pytania: gdzie zamieszkać, jakie relacje utrzymać z rodzicami, na jakich zasadach podzielić się opieką nad dzieckiem, czy całą masą codziennych, bardzo przyziemnych obowiązków.

Dynamika związku pokazuje, że na początku staramy się unikać jak ognia tematów będących źródłami różnic, gdyż podskórnie przeczuwamy, że mogą być one zarzewiem dla nieporozumień, których oczywiście w naszym związku doświadczać nie chcemy. Wobec tego najlepiej wybrać strategię unikową i omijać punkty zapalne szerokim łukiem.

O polskich parach (na nieco dalszym etapie rozwoju) mówi się, że kłócą się często i mocno, ale nic z tych kłótni nie wynika, bo brak nam zdolności do negocjacji i porozumienia. Cóż, w życiu oczekiwania są zawsze bardziej idealistyczne niż realność, w którą wchodzimy z całym bagażem własnych doświadczeń, poglądów i przyzwyczajeń.

I co by tu zrobić aby znaleźć chęci i umiejętności aby gdzieś w połowie drogi się spotkać?

Kiedy wstępnie stosowana metoda niemówienia o problemach i kontrowersyjnych tematach powoduje jedynie, że utajone napięcie kumuluje się – oto czas próby.

Według terapeutów behawioralnych w związku, który ma już za sobą cudowny etap „motyle w brzuchu” zachodzą pewne zjawiska, z których, jeśli zdamy sobie sprawę i będziemy w stanie je kontrolować, to może uda się nam przeciwdziałać tragedii rozstania, a i jakość naszego związku na pewno się polepszy.

Pierwsze zjawisko to erozja wzmocnień.

To co na początku związku było gratyfikujące i rozkoszne niekoniecznie wciąż takie jest. Dotyczy to każdego rodzaju wzmocnień, seksualnych też. Jeżeli dochodzimy do momentu kiedy partner po raz enty parząc poranną kawę pyta:”kawę z cukrem czy bez kochanie?”(chociaż setki razy podawał nam ją ze słodzikiem), to odbieramy pytanie nie jako przejaw troski, ale czystą złośliwość i niestety wtedy już ta kawa, choćby zaparzona z największą pieczołowitością nie smakuje tak jak powinna. Co się stało, że na stare powitanie „cześć Misiaczku” nie śmieją się już nam oczy ale zamieniają się w złowrogie szparki (a ona znowu swoje, skąd tego Misiaczka wzięła, mogłaby sobie darować). W tej sytuacji najlepsze co możemy zrobić to nie zostawiać naszych myśli i emocji wewnątrz, nawet jeśli za chwilę znikną to i tak pojawią się za jakiś czas na nowo i uderzą ze zdwojoną siłą, trzeba porozmawiać z partnerem i zasygnalizować mu, że potrzebujemy zmiany.