Odkąd pamięta była niezwykle wrażliwą osobą, od zawsze…Lubiła przyglądać się światu, widziała w nim znacznie więcej niż inni. Nie zawsze było to jej na rękę, odczuwała piękno otoczenia mocniej niż inni, ale też wszystko bolało ją ze dwa razy bardziej niż innych. F20Była wrażliwa na tak na sztukę jak i wychudzonego psa na ulicy. Nie każdy to rozumiał i nie przysparzało jej to przyjaciół, raczej chyba było trudniej z ludźmi, ale nigdy nie zabiegała o znajomości i przyjaźnie, bo lubiła swoje własne towarzystwo. Uwielbiała korzystać ze swojej wyobraźni, która dawała jej pole do popisu, czytać, malować, myśleć, pisać wiersze. Nie nudziła się w swym własnym towarzystwie, choć nikt nawet nie podejrzewał jak wiele działo się w jej wnętrzu, raczej ubolewali nad jej ubogimi kontaktami społecznymi. Co chwila, zatopioną w myślach w swoim pokoju wzywał do powrotu do rzeczywistości wrzaskliwy głos matki, narzekający, że Anka będzie pewnie zakonnicą, bo taki z niej dzikus, bo do ludzi nie chce, bo boi się pogadać z koleżankami, bo nie ma chłopaka…Strasznie ją to męczyło, to, że musiała dla świętego spokoju zostawić azyl swojego pokoju, książki i rysunki i iść na podwórko peplać, lub przynajmniej słuchać jak koleżanki peplają bzdury. Ale, cóż, czasem dla świętego spokoju trzeba było zamknąć za sobą drzwi, aby t6ym samym zamknąć jej usta.

Mijały lata, Anka zyskała przydomek „Dzikus” w rodzinie, bolało ją to, ale nie miała ani siły ani ochoty tłumaczyć im swojego punktu widzenia, ani też zapraszać ich do swojego świata.

Właściwie zaczęła spotykać się z Tomkiem aby zamknąć usta matce i udowodnić wszystkim, że jest normalna. Bez entuzjazmu, tak jakby trochę niechcący. Wbrew jej oczekiwaniom , albo wbrew brakowi oczekiwań, ten związek przerósł jej najśmielsze marzenia, nie miała pojęcia, że tak blisko można być z drugim człowiekiem, tak rozumieć się bez słów, tak tęsknić…Minął szmat czasu w jej życiu i właściwie już straciła nadzieję, że można spotkać osobę, która nie będzie jej oceniała, czy na siłę przerabiała na swój sposób. On był inny, nie pchał się z butami do jej świata, pozwalał na milczenie, potrafił tak pięknie być przy niej nie zawłaszczając jej myśli, oczekiwać, pragnień. Może właśnie dlatego, że nie forsował na siłę jej granic, poczuła się na tyle bezpiecznie aby móc przy nim być sobą i uchylić mu nieco drzwi do swojego świata. Tak, on po prostu był, szanował, nie zmieniał nic na siłę, wreszcie stał się konieczny w jej życiu, było wspaniale.

Czas mijał, zdali matury, od dawna wymarzony cel był już w zasięgu ręki. Chciała zdawać na ASP, teczka z rysunkami, które zbierała od lat była coraz grubsza. Przecież przez długi czas, póki nie było Tomka rysunek był podstawową formą porozumiewania się ze światem, wyrażania uczuć. Jej doświadczenia, emocje, jej najprawdziwsza cząstka była zawarta w tych pracach.

Egzaminy na studia, wszystko przeżywali razem, on marzył o Politechnice, spacery, włóczenie się bez celu, to tu to tam w oczekiwaniu na wyniki. Ośmielali się nawet planować wspólną przyszłość, widzieli się razem. Znajomi, sąsiedzi, mówili o nich, że są jak marchewka z groszkiem. To był dobry czas, świat im sprzyjał. Anka dostała się na wymarzony kierunek, ale Tomek nie. On nie chciał uczyć się czego innego, wybrał więc taki sam , tyle, że w mieście oddalonym o setki kilometrów od rodzinnego. Nadal wierzyli, że świat im sprzyja, że to tylko małe zawirowanie, dadzą radę, będą sie spotykać w weekendy, mailować, skype… Teraz mieli jeszcze całe wakacje aby nacieszyć się sobą na zapas, żeby starczyło na jak najdłużej. Chociaż Anka bardzo się starała, to pamięta, że coraz częściej zamykała się przed wspólnym byciem, radością, przed nim w sobie. Gdzieś pod skórą czuła lęk, który zagnieździł się jak wirus i dawał o sobie coraz częściej znać, kazał odgradzać się od ludzi. Niby była z nim, na spacerze, a wszystko było jakby przez szybę, dalekie, poza zasięgiem. Zbliżała się jesień, on miał wyjechać, a w niej przekornie rosło uczucie, niech już wyjedzie, niech go już nie będzie, niech mam święty spokój. Wyczerpywało ją myślenie i martwienie się, nie chciała już czuć, nic czuć…On ja tulił, zaklinał, żeby pamiętała, dzwoniła i pisała, ona powtarzała ” dobrze, dobrze” i nic i jakby była z drewna, nie bolał już nic. Zapadła się w sobie. Pierwsze zajęcia na uczelni, tyle nowego do ogarnięcia, ludzie, sale, wykładowcy, każdy coś chciał, czegoś się dowiedzieć, czuła, że zgłupieje, za dużo, za dużo tego wszystkiego. Matka się śmiała: ” znowu siedzisz jak mumia, Te śpiąca królewna, jak kocha to wróci!”. Ale to już nawet nie szło o Tomka, tylko o ten nadmiar wszystkiego nowego, świat wchodził jej na głowę, wdzierał się w umysł i rozrywal go na strzępy, musiała się jakoś od tego odgrodzić, jakoś się bronić. Zaczęła opuszczać zajęcia, coraz częściej siedziała w pokoju gapiąc się bezsensownie za okno. Przyszły deszcze i ten dudniący w uszach głos matki ” wariatka, no mówię pani, siedzi jak z kamienia”. Anka już nawet nie zamykała drzwi, żeby jej nie słyszeć, nauczyła się nie słyszeć, wchodzili i wychodzili do domu, szli do pracy, wracali, bez różnicy. Kuliła się na łóżku, zegar tykał i któregoś dnia usłyszała głos. Męski, piskliwy i nieprzyjemny :” głupia, głupia i bezużyteczna”. Aż otworzyła oczy ze zdziwienia, przecież nie było chyba nikogo w domu, brat w szkole, rodzice w pracy, sprawdziła pokoje, nic… Może się tylko śniło, wydawało. Położyła się, nie zamykała oczu, była zaniepokojona. Zegar tykał miarowo. Usłyszała, znowu… Najpierw chichot, a potem :”głupia, bezużyteczna, znikaj, zdychaj…”

 

* opis objawów został stworzony na potrzeby tego artykułu, jakakolwiek zbieżność z osobą realną jest całkowicie przypadkowa

 

Diagnoza – F20 – schizofrenia paranoidalna

Fakty

  • Leki przeciwpsychtyczne są stosowane już około 50 lat a nadal liczba  zachorowań na schizofrenię waha się w okolicach 1%
  • Więcej osób choruje w miastach niż na wsiach i w krajach wysoko rozwiniętych niż o niskim poziomie rozwoju gospodarczego
  • Pomimo bezustannie trwających badań nad tym zaburzeniem jak dotąd nie zostało zdiagnozowane co jest przyczyną jej pojawienia się
  • Według amerykańskiej klasyfikacji objawy psychotyczne muszą trwać 6 miesięcy aby zdiagnozować tę chorobę, natomiast europejska klasyfikacja wymaga ich obecności jedynie przez miesiąc
  • Schizofrenia paranoidalna jest najczęściej diagnozowaną formą schizofrenii ( oprócz hebefrenicznej, katatonicznej, prostej czy rezydualnej), cierpi na nią w Polsce około 65% chorych
  • Ryzyko nawrotu choroby w przeciągu 2 lat od diagnozy wynosi średnio 40% u chorych objętych farmakoterapią i aż 80% u chorych nie przyjmujących leków
  • Tylko 10% pacjentów może liczyć na całkowite wyleczenie
  • Najbardziej spektakularnymi objawami choroby są urojenia i halucynacje
  • Objawy wytwórcze pod postacią omamów słuchowych (najczęściej słyszane są głosy) dotykają około 73% chorych